czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 7

Obudziwszy się, poczułam intensywny zapach miętowego szamponu. Otworzyłam oczy i zorientowałam się, iż znajduję się na plecach Justina a on sam powoli idzie po chodniku, kierując się pewnie w stronę mojego domu. Musiałam go nieźle przestraszyć moim omdleniem. W sumie, być noszoną przez chłopaka to trochę niekomfortowe uczucie, ale nawet przyjemne. Gdyby ktoś mnie tak nosił od domu do szkoły, kiedy zaczynają się poranne zajęcia to ja bardzo chętnie!
Wtuliłam swoją twarz we włosy Justina powoli i delikatnie, nie chcąc, by zorientował się, że śpiąca królewna już się obudziła. Nie chciało mi się iść to stwierdziłam, że go jeszcze trochę powykorzystuje. Poczułam na policzku miękkie włosy, które zaczęły mnie łaskotać. Nagle zaczerwieniłam się. Co ja właśnie robię? Przytulam się do chłopaka, którego ledwo co znam. Podniosłam głowę i spojrzałam przed siebie, żeby zobaczyć ile jeszcze do mojego domu.
- Mogłabyś przestać się wiercić? - Usłyszałam spokojny głos Justina i omal nie spadłam mu z pleców z zaskoczenia.
- Jezu, nie strasz mnie! - Wrzasnęłam, oblewając się zimnym potem. Miałam za dużo wrażeń jak na dziś. - Skąd wiedziałeś, że już nie śpię?
- Przestałaś chrapać. - Zaśmiał się, a ja spaliłam ponownie buraka.
- Bardzo śmieszne. - Burknęłam, odwracając głowę.
Zapadła cisza. Szliśmy tak w ciemnościach, rozświetlaną jedynie światłem latarni ulicznych. Wiał lekki wietrzyk, który rozwiewał nam włosy. Żałowałam, że nie związałam ich tak jak zazwyczaj, bo non stop musiałam je sobie poprawiać, bym mogła cokolwiek widzieć. Spojrzałam do góry wprost w rozgwieżdżone niebo. Tysiące białych punktów mieniło się nad nami. Gdzieś w oddali przesuwała się satelita, mrugając światłem. Uśmiechnęłam się rozmarzona nad pięknym widokiem. Marzyłam, że kiedyś znajdę się na polance, w nocy, położę się na miękkiej trawie i zapomniawszy o problemach, zasnę pod nocnym niebem, a gwiazdy będą nade mną czuwać. Niestety teraz, kiedy moje życie obróciło się o 180 stopni, mogę o tym zapomnieć.
- Eli?
- Tak? - Spytałam, przywrócona na ziemię z moich jakże inteligentnych rozmyślań.
- Powiesz mi o co chodzi?
Westchnęłam. Obiecałam mu to, poszedł ze mną i na dodatek zamiast mnie zostawić to wziął mnie na plecy i jeszcze chciał zanieść do mojego domu. Czułam, że powinnam mu się odwdzięczyć, mówiąc prawdę.
- Obiecasz, że nie uznasz mnie za wariatkę?
Nagle zsunęłam się z jego pleców na twardą ziemię. Justin odwrócił się i spojrzał na mnie. Miał spiętą twarz, ale poważną.
- Tak.
Jeszcze raz wzięłam głęboki wdech i rzekłam cicho:
- Ja... Widzę rzeczy, których nie powinnam widzieć...
Nastałam chwila ciszy, a Justin zniżył się do mojego poziomu i przybliżył twarz, tak, że prawie stykaliśmy się nosami. Poczułam rumieńce, obawiając się co chce zrobić.
- Podglądasz chłopaków?
Podskoczyłam z piskiem.
- Co?! Nie takie rzeczy miałam na myśli, zboczeńcu!
- Ja jestem zboczeńcem?! Po za ty, jesteś kobietą, więc myślałem...
- Ty już nic nie myśl, bo się spocisz! Bycie kobietą nie obowiązuje mnie do czegoś takiego! A co jakbym była chłopakiem?!
- Zacząłbym martwić się o swoje dziedzictwo!
Po chwili oboje wybuchnęliśmy śmiechem, czerwoni z zawstydzenia, ale rozbawieni do łez. Przechodni brali nas pewnie za pijanych licealistów, którzy postanowili się trochę zabawić w weekend. Natychmiast omijali nas szerokim łukiem lub przechodzili na drugą stronę. Gdy udało nam się przywrócić oddech i rozsądek, przestaliśmy się śmiać.
- No więc, co miałaś na myśli? - Spytał już ciszej, patrząc na mnie.
- Justin, ja widzę.... - Zamilkłam. Nagle zerwał się silny wiatr, ale nie taki jak na cmentarzu. Pociągnął za sobą liście i pchnął mnie lekko w stronę chłopaka zachęcająco - widzę duchy.

1 komentarz:

  1. "Wtuliłam swoją twarz we włosy Justina powoli i delikatnie, żeby on się nie skapnął, że śpiąca królewna obudziła się."
    Szyk zdania. Wtuliłam swoją twarz we włosy Justina powoli i delikatnie, nie chcąc, by zorientował się, że śpiąca królewna już się obudziła.
    Lub jak wolisz nie chcąc, by skapnął się...
    Jak piszesz w pierwszej osobie i masz na przykład powykorzystuję, to piszesz to z ę. Powykorzystuje to ktoś inny, on powykorzystuje, ja powykorzystuję.
    "Na policzku poczułam miękkie włosy, które mnie zaczęły łaskotać." Poczułam na policzku miękkie włosy, które zaczęły mnie łaskotać.
    " Co ja właśnie robię? Przytulam się do chłopaka, którego ledwo co znam. " NO BRAWO! Cały czas o tym piszę! XDDDDD
    "- Mogłabyś przestać się wiercić? - Usłyszałam spokojny głos Justin (Justina!) i omal nie spadłam mu z pleców z zaskoczenia.
    - Jezu, nie strasz mnie! - Wrzasnęłam, oblewając się zimnym potem. Miałam za dużo wrażeń jak na dziś. - Skąd wiedziałeś, że już nie śpię?
    - Przestałaś chrapać. - Zaśmiał się, a ja spaliłam ponownie buraka.
    - Bardzo śmieszne. - Burknęłam, odwracając głowę." Bardzo fajny dialog!
    "Szliśmy tak w ciemnościach, przerywaną jedynie latarniami ulicznymi." Ciemnościach - przerywaną?
    "- Ty już nic nie myśl, bo się spocisz!" POPIERAM. Justin, wyłącz myślenie, nie wychodzi ci. XDDDDD
    "Zacząłbym martwić się o swoje dziedzictwo!" dziewictwo XD
    Powiedziała mu!
    Swoją drogą, dobrze wiesz, kiedy zakończyć rozdział, żeby wprawić czytelnika w "O MATKO, CO BĘDZIE DALEJ?" XDDDDDD
    Czytelnicy to uwielbiają, chociaż udają, że nie, krzycząc "ZNOWU W TAKIM MOMENCIE? JAK MOGŁAŚ?" :/// Nie ufaj im. :////

    OdpowiedzUsuń